piątek, 27 lipca 2012

KALLOS LATTE vs KALLOS FRUTTA

Dziewczynom, które kiedykolwiek miały problem z przesuszonymi, zniszczonymi włosami maski Kallos Latte, chyba nie muszę przedstawiać. Ja nie wierzyłam, że coś o takiej pojemności (275 ml) za tak niską cenę ( nawet ok. 5 zł na allegro), może zdziałać cuda, dopóki nie wypróbowałam u fryzjera.  Opakowanie tej maski różniło się wizualnie od tych, które ogólnie były dostępne na allegro, więc to uśpiło moją czujność bo pomyślałam, że "u fryzjera mają pewnie oryginalne" i zapłaciłam za nią 25 zł. Dopiero później przekonałam się, że te maski dostępne są w kilku wersjach (poprawcie mnie jeżeli się mylę). Maska pięknie pachnie, nawet przy kolejnym myciu włosów daje się odczuć jej kokosowo-mleczny zapach. Trzymam ją na włosach, w czepku, pod ręcznikiem ok. 20 minut - trzymałam dłużej, ale ciężej się ją potem spłukuje. Ładnie nawilża, włosy są miękkie i błyszczące. 


Przy okazji zakupu kolejnego opakowania natknęłam się na nieco mniej popularną maskę Kallos Frutta. Pojemność 275 ml., cena ok. 5 zł! :)









Opis kosmetyku:
Krem pielęgnacyjny do włosów z wyciągiem z owoców.
 Zawiera aktywne wyciągi owocowe i roślinne specjalnie przygotowane do celów kosmetycznych.
Dzięki nim włosy stają się miękkie i łatwe w układaniu. Polecany do włosów normalnych. Nadaje miękkości i blasku. 

Rzeczywiście ja też polecałabym go do włosów normalnych. Nikłe nawilżenie, ale mimo wszystko włosy są miękkie i błyszczące. Nie obciąża włosów i co najprzyjemniejsze CUDOWNIE pachnie owocami :) Stosuję ją zdecydowanie rzadziej niż maseczkę Latte, ale jestem przekonana, że zapach tego kosmetyku uprzyjemni niejedno domowe SPA dla Waszych włosów :)

Pozdrawiam, 
Sonia

1 komentarz:

  1. witaj :) bardzo fajny blog, tylko nie widzę ikonki gdzie można go dodać do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń